Marek Mądrzak Marek Mądrzak
7063
BLOG

Przepraszam za Jana Tomaszewskiego

Marek Mądrzak Marek Mądrzak Polityka Obserwuj notkę 132

Przepraszam Czytelników mojego bloga, że nie podałem im jako pierwszym wiadomości o rejestracji Jana Tomaszewskiego (tego) jako osobowego źródła informacji Służby Bezpieczeństwa. Postaram się to uchybienie nadrobić podaniem wiadomości, które nie zmieściły się na newsweek.pl.

Istnienie danych o agenturalnej przeszłości znanego bramkarza to od wielu lat tajemnica poliszynela. Nikt nie decydował się na publikację z uwagi na szczupłość przekazanego do IPN materiału. Natomiast nadal prawdziwą tajemnicą pozostaje treść jego teczek. Autorzy artykułu nie wyjaśniają, gdzie podziały się donosy konsultanta pseudonim "Alex" i co zawierały. Nie podali także informacji, że w łódzkim IPN zachowały się dokumenty o życiu Tomaszewskiego sprzed jego rejestracji. Materiały te pochodzą z pracy Wydziału II WUSW w Łodzi czyli tamtejszego kontrwywiadu, a ściślej Sekcji VI zajmującej się właścicielami firm polonijnych. O zarobkach u "prywatnego" w PRL krążyły legendy, ale podawane w teczkach liczby przekraczają najwyższe oczekiwania. W przypadku Tomaszewskiego było to 300 tys. zł miesięcznie, które pobierał "tylko" za pojawianie się raz w miesiącu w firmie Ismeta Husseina K. po wypłatę. Jego stanowisko nazwano bardzo nowocześnie - specjalista d/s reklamy. Zarobki te mogę porównać z pochodzącymi niemal z tego samego okresu "zarobkami" matki dziecka właściciela innej firmy polonijnej - dziesięciokrotnie niższymi. Oprócz wynagrodzenia pieniężnego dochodziły bonusy w postaci zaproszeń na imprezy w towarzystwie mieszanym. Donosy nie dotyczą tylko Tomaszewskiego, bo pojawiają się w nich nazwiska innych znanych, zasłużonych, łódzkich sportowców, nie tylko piłkarzy i nie tylko z ŁKS-u: Zdzisław P., Andrzej K., Józef M., Marek D. i Leszek J. Cenna dla badaczy obyczajów PRL jest także uwaga, że uczestnicy imprez nie boją się prowadzić po spożyciu alkoholu dzięki kapitanowi Wydziału Ruchu Drogowego. Czy to już układ?

W dokumencie z dnia 12.02.1986 r. pojawia się pomysł zwerbowania Tomaszewskiego autorstwa por. E. Sadowskiego. Jednak to nie Sadowski go rejestruje (werbuje?), tylko Wydział III WUSW w Łodzi (młodszym Czytelnikom rozwijam - Wojewódzki Urząd Spraw Wewnętrznych), a Wydział ten w zasadzie cudzoziemcami i tym bardziej firmami polonijnymi się nie zajmował. Zajmował się za to tzw. nadbudową: opozycją polityczną, środowiskami akowskimi, adwokatami, artystami, naukowcami i także sportowcami. Autorzy artykułu nie podają także specyfiki współpracy konsultanta, która polegała na stosunkowo najsłabszym związaniu źródła z SB, w której nie ma mowy o zobowiązaniu do współpracy, a jedynie o udzielaniu specjalistycznych informacji. Zdarzały się odstępstwa od tej reguły, polegające na werbowaniu do współpracy członka PZPR - na konsultanta można, a na tajnego współpracownika nie, ale to kategoria świadomej współpracy.

W chwili obecnej o współpracy Tomaszewskiego z SB świadczy tylko jeden dokument: karta E-16 z 20.12.1989 r. podpisana przez naczelnika Wydziału III WUSW w Łodzi płk. Cz. Chojaka. Chojak tą kartą zawiadomił SB-eckich archiwistów z pionu "C", iż Jan Tomaszewski Nr 53509 – konsultant ps. „ALEX” (tu pełne dane - imiona rodziców, data i miejsce urodzenia, wyksztacenie, zatrudnienia )

z drugostronnie wym. – zarejestrowanym przez Wydział III do nr 53509 – współpraca została zakończona. Proszę o wyrejestrowanie go z kartoteki operacyjnej.Teczka pracy i teczka personalna zostały komisyjnie zniszczone w jednostce.

Z karty wynika, że konsultant ps. "Alex" współpracował z Wydziałem III SB w Łodzi i że świadczyły o niej dwie teczki - personalna i robocza, które zniszczono. Według dokumentu "Alexem" był Tomaszewski. Z tego dokumentu nie wynika, kiedy współpraca się rozpoczęła. Po tę informację sięgnąłem do dziennika rejestracyjnego WUSW w Łodzi, pod nr 53509 - data rejestracji konsultanta ps. "Alex" to 30.07.1986 r. Dziennik rejestracyjny potwierdza więc i rozszerza informacje z kartoteki, ale nie zawiera danych osobowych źródła (z reguły).

To niewiele, ale dziennikarzom Newsweeka zwykle wystarcza do napisania artykułu, bo w tej redakcji hołduje się zasadzie, iż większość materiału pochodzi z wypowiedzi osoby wymienionej w dokumentach. Dziennikarstwo takie przynosi opłakane skutki dla wiedzy Czytelników, że przywołam przykład artykułu o Marku Piwowskim i obnażającego jego braki artykułu Joanny Siedleckiej. W tej chwili Jan Tomaszewski mówi różne rzeczy w różnych redakcjach. To dobrze, bo pozwala to sprawdzić jego wiarygodność. Pierwsza znana mi wypowiedź traktuje o spędzaniu czasu przez Tomaszewskiego w knajpach, gdzie pojawiało się różne towarzystwo, w tym SB-ecy. Natomiast Tomaszewski wydawał tam pieniądze zarobione na Zachodzie. Stanowi to pewien dysonans z faktem podanym wyżej - pracą u Ismeta K. Z kolei inna wypowiedź dotyczyła walki Tomaszewskiego z PZPN i szukania haków. Nic nie ujmując słuszności walki z nomenklaturą PZPN, zawiadamiam, że archiwa IPN są otwarte od wielu lat (plus minus 2003 r.) i gdyby działacze chcieli to wyciągnąć, to zrobiliby to lepiej od pracowników Newsweeka. Z prostej zbieżności czasowej wynika, że prawdziwym motorem ujawnienia sprawy jest wkroczenie Tomaszewskiego do polityki i chęc skompromitowania osób, które wciągnęły piłkarza na listy wyborcze. Dzięki nonszalanckiemu podejściu w PiS do kandydowania i w ogóle do materiałów IPN będziemy teraz mieli kolejny proces lustracyjny, który skończy się tak, jak proces Zyty Gilowskiej - przeprosinami SB-eka za kłopoty. Co do prawdomówności Tomaszewskiego - wierzę mu. Zgodnie z moimi badaniami empirycznymi na tajnym współpracowniku pseudonim "XX-24" człowiek takie rzeczy całkowicie wyrzuca z pamięci, usuwa nieprzyjemne zdarzenia, wybiela się, głaszcze sumienie. Jak Garfield. Bardzo uważnie przyglądałem się "XX-24", gdy mówiłem mu, że ma wszczęte postępowanie w sprawie stwierdzenia prawdziwości jego oświadczenia lustracyjnego - zobaczyłem niekłamane zdumienie. Możemy podziękować autorom grubej kreski, że nie załatwiono tego 4.06.1992 r.

Zanim do tego dojdzie, mnóstwo pracy czeka pracowników Wydziału Lustracyjnego IPN w Łodzi, bo udostępnione dokumenty nie zawierają informacji o oficerze prowadzącym "Alexa" i jego wynagradzaniu w trakcie współpracy. Mogą je zawierać dokumenty ze zbioru zastrzeżonego, ale te nie są dostępne nawet dla nich.

Czytelnków chciałbym zawiadomić o przyszłej recydywie, bo jeszcze mnóstwo znanych osób czeka na swoje 5 minut w mediach z powodu szczupłości materiałów o ich agenturalnej współpracy.

Jeśli mogę prosić o komentarze, to z informacją o pomysłodawcy wybierania Tomaszewskiego z PiS.

 

Osoby zadowolone i niezadowolone z lektury proszę o klikanie na poniższe reklamy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka