Marek Mądrzak Marek Mądrzak
820
BLOG

Klub Babel w 1965 r.

Marek Mądrzak Marek Mądrzak Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

 

Już tam Blumsztajn szykuje rocznicowy artykuł, a ja proponuję relację z warszawskiego clubbingu lat 60-tych w wydaniu żydowskim. Relację sporządziła własnoręcznie animatorka tamtejszych zabaw, czyli bezpośredni świadek, bezpośrednio po fakcie. Oficer SB nie traktował jej jako osobowego źródła informacji, a przynajmniej nie na tym etapie ich „znajomości”. Relacja stanowiła cenę płaconą za wydanie paszportu do Izraela. Wbrew temu co się wypisuje w me(r)diach, to spora grupa polskich Żydów marzyła o wyjeździe z (k)raju PRL, ale o tym jutro:

 

[nadpisano]

Przyjął: Wł. Kucypera

dn 29.12.65 r.

MELDUNEK

[właściwy tekst]

Klub Młodzieżowy TSKŻ

 

Klub Młodzieżowy TSKŻ grupuje około 200 osób i dzieli się na kilka sekcji takich jak: turystyczna, fotograficzna, muzyczna, teatralna, wokalna i dyskusyjna.

Do sekcji dyskusyjnej uczęszcza młodzież od IX do XI klasy. Tematami dyskusji referatów opracowywanych na zebraniu są zagadnienia dotyczące literatury współczesnej, aktualnych przedstawień teatralnych, filmu, muzyki, plastyki, jak również sprawy obyczajowe, społeczne i czasem polityczne. Tych ostatnich jest jednak niewiele ze względu na to, że kierownictwo TSKŻ jest temu wyraźnie przeciwne.

           Młodzież przychodzi do klubu w celu poszerzenia swoich horyzontów umysłowych i bardzo często w celach towarzyskich. Największym powodzeniem cieszą się w klubie potańcówki niedzielne.

           Kończąc szkołę średnią młodzież najczęściej opuszcza klub lub wraca tu w charakterze wychowawców. W tym roku spróbowano utworzyć sekcję studencką. Liczy ona około 30 osób i jest projektowana jako forum wymiany myśli i spotkań z naukowcami i artystami. Ostatnio na zebranie tej sekcji zaproszono np. S. Grochowiaka.

           Pracę jednak prowadzić jest trudno, gdyż i studenci, i młodzież szkolna nie mają zbyt wiele czasu, przychodzą nieregularnie, zdarza się, że na następne zebranie przychodzą całkiem inni ludzie niż na poprzednie, trudno więc o ciągłość pracy i dyscyplinę.

           W ciągu ostatnich trzech lat młodzież przychodząca do klubu bardzo się zmieniła. W poprzednich latach przychodzili młodzi ludzie zaangażowani politycznie, zainteresowani osobiście rzeczywistością, w której żyją. Były to w znacznej mierze dzieci śródmiejskiej inteligencji, których rodzice od dawna są związani z ruchem robotniczym. Prawdopodobnie młodzież ta z domu wynosiła polityczne zainteresowania i nawyk dyskutowania o tych sprawach. Umieli powoływać się na Marksa, Lenina i Feuerbacha. Zainteresowania i dyskusje tej młodzieży miały charakter teoretyczny, opierały się na tym, co przeczytali u klasyków i ich przeciwników, nie dotyczyły spraw gospodarczych czy konkretnej sytuacji.

           Ostatnia grupa o tej mentalności opuściła klub jakieś dwa lata temu i obecnie jest na Uniwersytecie.

           Młodzi ludzie, którzy przychodzą do klubu obecnie szukają przede wszystkim rozrywki. Najciekawsi z nich interesują się najnowszymi prądami w sztuce, a zwłaszcza w literaturze. Spadek zainteresowań społecznych i politycznych wiąże się prawdopodobnie z tym, że najmłodsze pokolenie zdaje sobie sprawę z tego, że o tych sprawach należy mówić nie w kategoriach filozoficznych i teoretycznych, lecz operując konkretną wiedzą, przede wszystkim gospodarczą, faktami, cyframi, wiadomościami specjalistycznymi, których nie mają. W przeciwieństwie do poprzedniego pokolenia, ci mają szacunek dla konkretu i lekką ironię dla wszelkiej teorii. Nie mają też osobistego zaangażowania.

 

Zwracam uwagę na technikę powstawania donosu. „Animatorka” sporządziła pozornie niewinny raport, relację o zaspokajaniu potrzeb kulturalnych żydowskiej młodzieży. W rękach oficera SB początkowa relacja nabrała złowrogiego znaczenia, po opatrzeniu jej dopiskiem formalizującym charakter udzielonej informacji. Część osobowych źródeł informacji nie wiedziała o nadawaniu ich własnoręcznym raportom cech formalnych donosu, zwłaszcza udzielający informacji ustnie.

Warszawa – PRL - 1965 r. – bez wzmianek o polskim antysemityzmie? Chyba „animatorka” zapomniała, co jest najważniejsze w „narracji” (w sensie mistewiczowskim) z tych lat.

 

Osoby zadowolone i niezadowolone z lektury proszę o klikanie na poniższe reklamy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura